czwartek, 22 sierpnia 2013

Rozdział-XII-Dzieło Sztuki

Dzieło Sztuki

Była już godzina szesnasta a dzień nie różnił się niczym od pozostałych oczywiście przy śniadaniu poznałem Erwina.Postanowiłem przejść się nad jezioro i poobserwować tafle wody. Wychodziłem właśnie z budynku gdy wpadła na mnie nieznajoma dziewczyna. 
-Przepraszam-powiedziałem szybko 
Przyjrzałem się jej chwile i muszę przyznać, że była piękna, poczułem jak serce zaczyna mi szybciej bić, czułem to samo uczucie, które towarzyszyło mi przy pierwszym spotkaniu z Weroniką 
-Ubrudziłam się, że tak mi się przyglądasz? -spytała dociekliwie 
Zmarszczyłem czoło, ponieważ zaledwie kilka godzin temu ktoś zadał mi takie samo pytanie 
-Niee, po prostu mi coś przypomniałaś-powiedziałem z uśmiechem, który ona odwzajemniła 
Jej pupil naglę zaczął szczekać i biegać wkoło, wyraźnie się z czegoś cieszył 
-Erwin!- krzyknęła dziewczyna 
-Siostra?, co ty tutaj robisz… z Rodrigiem? 
-O!, ciekawe imię-zmieniła temat 
-Właśnie wiem, nigdy się z takim nie spotkałem 
-Ja też, trudno by było zapomnieć- westchnęła-jak się czujesz? 
-Obiecałaś, że przystopujesz z nadopiekuńczością 
-Przepraszam, że przerwę ale moja ciekawość nie daje mi spokoju, siostra? 
-Tak, jestem adoptowana, kiedyś nasi rodzice dowiedzieli się, że nie będą mogli mieć dzieci, więc wzięli mnie z domu dziecka, niecały rok później nasza mama dowiedziała się, że jest w ciąży i tak to wyszło 
-Tak, to wiele wyjaśnia, przepraszam za ciekawość 
Erwin przytulił się do siostry-Tak to moja kochana starsza siostra-powiedział z uśmiechem-Rodrigo może chcesz iść z nami jutro do miasta? 
-Myślę, że mógłbym 
-Świetnie jeszcze ustalimy szczegóły, pa! 
Ruszyłem dalej, gdy mijałem altankę zobaczyłem siedzącą w niej Weronikę, powiedziałem sobie "Teraz albo nigdy”, powoli zbliżyłem się do altanki, gdy byłem bardzo blisko zobaczyłem, że jest tam ktoś jeszcze, chłopak o długich kręconych włosach, siedział naprzeciwko Weroniki, po jej twarzy mogłem wywnioskować, że świetnie się bawiła. Poczułem jak tracę grunt gdy obcy chłopak pocałował moją byłą, wiem, że nie była już ze mną, ale to nadal bolało. Po scenie jaką zobaczyłem zrezygnowałem z oglądania jeziora i jak najszybciej pobiegłem do pensjonatu, nie wiedziałem co się ze mną dzieje czułem jak bije mi serce, jedynie uczucie jakie teraz mi towarzyszyło to złość, czym prędzej zamknąłem się u siebie w pokoju i bezskutecznie próbowałem się uspokoić. 

Z okien pensjonat było widać altankę i jezioro, właśnie z jednego z tych okien wyglądała postać o szatynowych włosach, która bacznie obserwowała całe zajście, chłopak uśmiechnął się sam do siebie i ruszył w głąb pokoju, który bezapelacyjnie był najbardziej luksusowy ze wszystkich, jego wystrój przypominał dom arystokracji, na kanapie siedziały jeszcze dwie osoby, rudowłosa Kamila i blond włosa Dorota, obie dziewczyny zdawały się robić maślane oczy do chłopaka, przy tym obserwując każdy jego ruch, szatyn usiadł na fotelu i nalał sobie wina do eleganckiego kielicha, następnie upił łyk i spojrzał się na swych gości. 

-Moje drogie-dziewczyny słysząc te słowa drgnęły-muszę przyznać, że plan z deprawacją Weroniki był całkiem ciekawy, ale powiedzmy sobie szczerzę-chłopak wstał i ukląkł przed dziewczętami-Ten plan jest bezużyteczny na dalszą metę, wrócą do swojego miasta i znów zaczną ze sobą chodzić-westchnął- musimy jeszcze bardziej zaszkodzić temu już i tak krwawiącemu związkowi-chłopak wstał i przeszedł koło lustra, zatrzymał się wpatrując się w odbicie, przyjrzał się dokładnie włosom i cerze-Matko!- wrzasnął tak, że dziewczyny podskoczyły-Co ten dureń zrobił z moim… naszym wyglądem-uśmiechnął się złowrogo, dziewczyny spojrzały na siebie ze zdziwieniem w oczach 

-To co planujesz zrobić?- Zapytała niepewnie Kamila 
-Ehh…- chłopak rozmasował skronie-Widzisz ja to widzę jako partię szachów, Rodrigo to oczywiście król, Weronika jest królową, Sebastianowi i Klaudii przypadły rolę skoczków, Mateusz i Damian są gońcami, Tylko kto jest wierzą-zamyślił się-Nie mam pojęcia będę musiał nad tym pomyśleć 
-Partię szachów?- powtórzyła Dorota, szatyn skinął głową-Skoro on ma swoją armie to czy i mamy?- zapytała nie pewnie 
-Też pytanie oczywiście, że mamy-Wskazał na siebie kciukiem-Ja oczywiście jestem królem 
-A reszta?- zapytała Kamila 
-Wam wystarczy informacja iż jesteście jedynie gońcami-powiedział z politowaniem 
-Gońcami?- powtórzyły- dlaczego?, ja powinnam być królową, przecież, zaraz po tobie, im najwięcej zaszkodziłam-powiedziała oburzona Kamila. 
Chłopak spojrzał na nią z rozbawieniem w oczach-Jesteś gońcem dlatego, że poprosiłaś mnie o pomoc-wyszczerzył zęby-pamiętasz, jak to leciało… "Pomóż mi zemścić się na tym chłopaku, błagam cię, zrobię wszystko by cierpiał, jeszcze nikt mnie tak nie potraktował”- skrzyżował ręce na piersi-Byłaś taka żałosna klęcząc przede mną i błagając o pomoc, gdyby nie ja to nadal płakała byś w poduszkę-chłopak podszedł do stoliczka na, którym stał kieliszek wina, podniósł go i przyjrzał się zawartości a następnie upił łyk 
-Skoro my jesteśmy gońcami to kto jest królową?- Zapytała Dorota 
Chłopak odstawił kieliszek na stolik, podszedł do Doroty i złapał ją za brodę tak, że patrzyła w jego brązowe oczy-Mówiłem ta wiedza nie jest wam potrzebna, wy musicie tylko wykonywać moje polecenia a wszystko będzie dobrze-Puścił dziewczynę i podszedł do okna spoglądając na altankę- Ehh, chyba będę musiał pogadać z Marcinem, wydaje mi się, że pionek mojej królowej wyprowadził własną inicjatywę-odwrócił się w stronę pokoju a na jego twarzy malowała złość-Nie dopuszczę aby ktoś zepsuł moje plany. 

Dziewczyny opuściły pokój szatyna kierując się w stronę stołówki, były zszokowane tym, że dla ich towarzysza psucie związku to najlepsza na świecie zabawa, dziwiły się jego poglądami na temat partii szachów, doszły do wniosku, że chłopak nie jest całkiem normalny, ale tylko on mógł pomóc Kamili w zemście na Rodrigu. 
Minęło sporo czasu od wyjścia gości.Chłopak siedział na krześle popijając trunek i oglądając ludzi za oknem, zazdrościł im tej beztroskości, sami sobie mogli wybrać przyszłość a on od urodzenia miał ją narzuconą, nie mógł mieć kolegów, nie mógł się bawić, jedyną osobą jakiej ufał była jego "Królowa” szatyn podszedł do lustra i oglądał swoje obicie, jego źrenice błyskawicznie się pomniejszyły, kieliszek z winem uderzył o podłogę rozbijając się na kilka mniejszych fragmentów, chłopak złapał się za głowę i padł na ziemię łkając z bólu, po chwili zaczął czołgać się w stronę stolika na którym leżał telefon, po drodze zranił się potłuczonym szkłem ale w końcu dotarł do telefonu wybrał numer i czekał aż osoba po drugiej stronie odbierze, nie czekał długo na rozpoczęcie rozmowy. 
-Ewa!- Krzyknął do słuchawki-Przyjdź proszę, to znów się dzieje-powiedział z bólem w głosie-Wiem mówiłem, że już mi lepiej, ale nie miałem pojęcia, że to wróci, objawy są te same co wcześniej, nie, nie mogę się podnieść, musisz mi pomóc-chłopak rzucił telefonem o ścianę i zrobił wielkie oczy, sam nie wie dlaczego to zrobił po prostu poczuł impuls, położył się na plecach bezskutecznie próbując uspokoić oddech 
Drzwi do pokoju gwałtownie się otworzyły a w przejściu stanęła szczupła dziewczyna w bikini i ręczniku przewiązanym w pasie, zszokowana spojrzała na przyjaciela się z bólu chłopaka 
-Ewa - wyciągnął rękę w kierunku dziewczyny 

Siedząc w swoim pokoju, zauważyłem, że robię to stanowczo za często, za często się ostatnio martwię, przez to przestałem korzystać z wakacji, trudno to powiedzieć ale chyba straciłem nadzieje, że kiedykolwiek odzyskam Weronikę, pocałunek który widziałem ostatecznie zgasił płomyk nadziei tlący się w moim sercu. Wstałem, ogarnąłem się i wyszedłem z pokoju, udałem się nad jezioro gdzie umówiłem się z moimi przyjaciółmi. Dotarłem na miejsce, byli tam prawie wszyscy, Damian, Mateusz, Klaudia, Sebastian, Manuela, nie było tylko Jakuba, jego dziewczyna mówiła coś, że jest na mieście i bardzo przeprasza. Całą drużyną udaliśmy się nad morze, oczywiście zrelacjonowałem Klaudii o tym co zarejestrowały moje oczy w altance, cieszyłem się, że mam przy sobie przyjaciół. Połowa drogi nad morze przebiegała przez las i właśnie tam się zatrzymaliśmy, ponieważ ku nam szła Weronika z chłopakiem z altanki, a za nimi Kamila, Dorota, oczywiście po za totalną ignorancją z ich strony nie spodziewałem się żadnej innej reakcji, poczułem zazdrość gdy zobaczyłem, że on trzyma ją za rękę ale chwilę później przeniosłem wzrok na twarz Weroniki i ucieszyłem się tym widokiem, jej wyraz twarzy przedstawiał wstyd, nie wiem dlaczego to zrobiłem po prostu pocałowałem ją, widziałem zdziwienie na twarzach pozostałych osób, tylko mina Klaudii mówiła "Wiedziałam, że to zrobi!”, Gdy skończyłem w oczach Weroniki pojawiły się łzy a z mojej twarzy natychmiast znikł uśmieszek, dziewczyna popłakała się i uciekła w stronę pensjonatu, Kamila szepta coś do Doroty i pobiegła za nią, patrzyłem prosto w oczy Dorocie, która nawet nie zaszczyciła mnie spojrzeniem, za to bez zbędnych słów ruszyła powolnym krokiem w stronę pensjonatu a za nią ten chłopak, który nie patrzył na mnie przyjaznym spojrzeniem. Po tym wydarzeniu dotarliśmy nad morze, na przewalonej kłodzie na skraju lasu zobaczyłem poznaną wcześniej dziewczynę, miała na sobie szare bikini, usiadłem koło niej, trochę się wystraszyła, wyraźnie musiała być zamyślona 
-Cześć, pamiętasz mnie?- uśmiechnąłem się przyjacielsko 
Uniosła wzrok abym zobaczył jej tak źle kojarzące się mi srebrne oczy-Jak mogłam bym zapomnieć, ciekawski chłopak z niespotkanym imieniem, który na mnie wpadł 
-Nieźle mnie podsumowałaś-podrapałem się po głowię-Co tu robisz? 
-Chciałam się poopalać, ale mój pies skutecznie mi to uniemożliwił-westchnęła ciężko i zagwizdała, przy nas w mgnieniu oka pojawił się Husky, który radośnie merdał ogonem-Wabi się Dżina, Erwin nalegał by ją tak nazwać, sama nie wiem czemu 
-Ładne imię-pogłaskałem psa po łbie-Coś cię trapi, prawda?- zapytałem niepewnie 
-To prawda, ale to raczej sprawa rodzinna i nie widzę powodów by mieszać w to cywili 
-Zabrzmiało trochę groźnie-zaśmiałem się 
-Specjalnie-wyszczerzyła śnieżnobiałe ząbki-My mamy iść jutro we trójkę na miasto-stwierdziła, musimy wieczorem obgadać plan działania-spojrzała się na mnie-No co?, lubię mieć wszystko zaplanowane, wychowanie rodziców-prychnęła 
Dobrze się nam rozmawiało, mieliśmy tyle tematów, które zdawały się tylko przybywać, znów czułem to uczucie, które czułem wcześniej, nie wiedziałem co ono oznacza skoro kochałem Weronikę, Naszą zażartą dyskusję przerwał dźwięk telefonu, Dziewczyna spokojnie odebrała z uśmiechem na twarzy, który za chwilę zmienił się w niepewność a potem strach, chciałem ją zapytać co się stało ale ona przewiązała się ręcznikiem w pasie, zabrała rzeczy, zawołała psa i pobiegła w stronę pensjonatu. Nie wiem co się stało ale po jej reakcji mogłem się domyślić, że było to coś poważnego, wróciłem do przyjaciół, którzy rozproszyli się po całej plaży. Dowiedziałem się, że Klaudia i Sebastian mają problemy w związku, miałem wyrzuty sumienia, że nie ostrzegłem Sebastiana przed moją przyjaciółką. Pod wieczór byliśmy już w altance, narzekając, na szybko lecący czas, przecież już za dwa dni wracamy do domu, zazdrościłem Kubie i Manueli, oni mieli zostać tu jeszcze tydzień. Robiła się noc, wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. Położyłem się na łóżku i myślałem tylko o jednej osobie… 
-Wiedziałam żeby nie zostawiać cię samego-powiedziała zdenerwowana dziewczyna opatrując rękę brązowookiego chłopaka-po prostu wiedziałam, już jak wyjeżdżaliśmy z miasta 
-Mamy poważniejsze problemy-spojrzał na nią niepewnie-wiesz co działo się poprzednio 
-Wiem i to mnie przeraża, zwłaszcza, że jutro idziemy do miasta z tym chłopakiem 
-Zapomniałem-powiedział ze zdziwieniem-Chyba mamy poważny problem-powiedział drżącym głosem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz