Kładka
Dzień jak co dzień rozpoczął się poranną kłótnią o to kto ma iść po świeży chleb do piekarni, Jak zawszę musiałem to być ja...Dokładnie wczoraj zaproponowałem Weronice wyjazd nad morze po tym jak się zgodziła musiałem ukrywać już swoją radość.Spędzę dwa tygodnie z dziewczyną w której się zakochałem, Czy ja na prawdę to powiedziałem, chyba tak w końcu mogę to przyznać zakochałem się, cały dzień chodziłem uśmiechnięty, niestety mój braciszek to zauważył i zaczął mnie wypytywać ale ja jak zwykle dawałem mu wymijające odpowiedzi.Dopiero o godzinie czternastej przypomniałem sobie, że dwie nowe osoby dołączą do naszej wycieczki
-Halo?
-Cześć Klaudio
-Aaaa witaj Rodrigo
-Mam dobre wieści
-Żenisz się?
-Nie, skąd ten pomysł?
-Nieważne, to jaka to wiadomość?
-Mam dwóch członków do naszej wycieczki
-Naprawdę?
-Dlaczego ty mi zawszę nie wierzysz?
-Nie wiem może dlatego, że w przedszkolu ciągnąłeś mnie za włosy
-Znów zaczynasz ?
-Jak mają na imię ci nowi ?
-Weronika i chyba Sebastian
-Sebastian?
-Klaudia ty masz chłopaka pamiętasz?
-Jasne, że pamiętam pfff, jak śmiałeś twierdzić, że zapomniałam-powiedziała z oburzeniem
-Dobra kończę muszę jeszcze załatwić parę spraw z tatą
-To cześć Borgia
Nim zdążyłem na nią nawrzeszczeć usłyszałem dźwięk charakterystyczny dla końca połączenia.Michał bo tak miał na imię mój tata chwilę potem poprosił mnie bym się szykował bo jedziemy na miasto, ehh jak ja nie lubiłem tych rodzinnych wypadów do manufaktury chodzenie z nimi było prawdziwą katorgą, z mamą mógłbym jeszcze chodzić ale mój brat i ojciec... to był prawdziwy wstyd, jeden gorszy od drugiego, Daria się chociaż się jakoś elegancko ubierała.Byliśmy już na miejscu po dwudziestu minutach siedzenia obok spoconego Roberta i za śpiewającym piosenki Lady Gagi Michała mogłem w końcu wysiąść z auta.Najpierw była kręgielnia na której męska część rodziny zmagała się w pojedynku w którym ostatecznie wygrał Robert, do dziś nie wiem jak on to zrobił, z powodu tego, że wygrał mógł wybrać kolejną rozrywkę, nie zaskoczyło mnie, że wybrał wyjście do restauracji, gdy pożerał kawałki pizzy z sosem dziwiłem się tym, że mógł tyle zjeść przed wyjściem zjadł jeszcze obiad, mniejsza z tym po posiłku udaliśmy się do kina na jakąś komedie i znów Robert mógł się popisać się swoim żołądkiem zamawiając sobie dwie wielkie pudełka popcornu.Film trwał około dwie godziny nie powiem kilka razy mnie rozśmieszył.Po seansie czas na powrót do domu, w drodze powrotnej na telefonie zobaczyłem osiem nie odebranych połączeń od numeru którego zupełnie nie znałem, gdy wysiadaliśmy z auta, telefon zadzwonił po raz kolejny, postanowiłem odebrać, głos który usłyszałem w słuchawce był mi dobrze znany to była Weronika ta dziewczyna w której kochałem się od kilku dni, chała się spotkać na kładce niedaleko mojego mieszkania, czym prędzej pobiegłem w wyznaczone miejsce, była tam ubrana w krótkie spodenki i t-shirt z logiem jakiegoś zespołu, może dla innych wyglądała przeciętnie ale w moich oczach była dziełem sztuki.Gdy mnie zobaczyła obdarowała mnie swoim słodkim uśmiechem, który odwzajemniłem, kiedy byłem już obok niej na szczycie kładki, oparła swe ręce na barierce.
-Dzwoniłam
-Wiem, widziałem, przepraszam, że nie odebrałem ale byłem zajęty
-Nic nie szkodzi pomyślałam, że powinieneś mieć mój numer
-Sam się dziwie, że na to nie wpadłem-uśmiechnąłem się do niej
Słońce zachodziło już za horyzont w końcu była godzina dwudziesta pierwsza
-Muszę ci coś powiedzieć Weronika
-Hmm?
-Z-zakochałem się...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz