wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział-XVIII-Jowita

Jowita

Gabriel patrzył na wróżkę ze zdziwieniem w oczach po czym wybuchł nieposkromionym śmiechem. Wszyscy zebrani na ognisku popatrzyli w miejsce gdzie przebywała wróżka-Chyba sobie ze mnie żartujesz-chłopak otarł palcem łzę
-Ależ skąd mówię to co zobaczyłam w kuli
-Widzisz tam same brednie-chłopak skrzyżował ręce na piersi i przybrał niezadowoloną minę-Żegnam panią
-Żegnaj Gabrielu
Chłopak usiadł bliżej ogniska przy jednym z plastikowych stolików-Też coś… Widzę koniec czegoś wielkiego. Ten rok będzie dla ciebie zły… A pfff co to za brednie
Do szatyna podeszła rudowłosa dziewczyna-Erwin… to znaczy Gabriel-Poprawiła się szybko
-Hmm?- Zapytał jakby od niechcenia
-Mówiłeś kiedyś, że chętnie byś stanął twarzą w twarz z Rodrigiem, pamiętasz?
-Sugerujesz, że mam sklerozę i nie pamiętam
-Ależ skąd!- odpowiedziała szybko
Chłopak pociągnął dziewczynę za rękę tak, że patrzyli sobie w oczy- Ehh… -westchnął smutno-Powiedz mi dlaczego widzę strach w twoich oczach. Tylko mów prawdę. Jeżeli będziesz kłamała to nie ręczę za siebie-Gabriel uśmiechnął się niewinnie
-I ty się jeszcze pytasz. Cały czas jak jestem przy tobie pokazujesz co potrafisz. Proszę nie obraź się, ale jesteś psychopatą
Chłopak zrobił nie zadowoloną minę a potem uśmiechnął się, puścił rękę dziewczyn i popatrzył gdzieś w dal- Rozumiem, co do Rodriga to prędzej czy później się spotkamy. Jestem tego stuprocentowo pewien
Kamila uśmiechnęła się lekko-Przynieś ci coś?
-Sok-odpowiedział krótko, jakby automatycznie
Dziewczyna powoli odeszła od stolika kierując się w stronę baru
-W-W-W- chłopak ponownie zrobił niezadowoloną minę która potem zmieniła się na zamyśloną- Weronika-wyszeptał- Ta dziewczyna zdaje się mi przeszkadzać .Zwłaszcza, że zna prawdę… Pożyjemy zobaczymy, dopóki nie zrobi jakiś radykalnych kroków jest dla mnie nijakim zagrożeniem… Koniec czegoś wielkiego też wymyśliła to równie dobrze jakby powiedziała, że w tym roku zachoruję
Chłopak rozejrzał się dookoła siebie poszukując wzrokiem swojej siostry. Gdy w końcu ją znalazł zmarszczył brwi i nie wierzył temu co widzi-To jest chyba jakiś żart… Nie, to jest komedia-uśmiechnął się szyderczo  i pokręcił głową
***
Siedziałem na polanie niedaleko ogniska. Obok mnie leżała Jowita wpatrują  się w gwieździste nocne niebo
-Lubisz patrzeć w gwiazdy -zapytała nagle
Położyłem się obok niej-Kiedyś jak byłem mały to lubiłem. Teraz gdy jestem już prawie dorosły nie mam na to czasu
-Rozumiem. Erwin myśli tak samo, kiedyś razem z dziadkami co wieczór oglądaliśmy gwiazdy Opowiadali nam wtedy przeróżne historie –Dziewczyna zapatrzyła się w przestrzeń wspomnieniami wracając w tamte wesołe chwile, po chwili jej oczy zdawały się robić szklane-Tęsknie za tamtymi czasami-westchnęła
-Dużo jest osób które chciałby się cofnąć w czasie… Szkoda tylko, że to niemożliwe
-Rodrigo… Opowiesz mi coś o sobie?
-A co chciałabyś wiedzieć?
-Masz rodzeństwo, a jeżeli tak to jakie ono jest?
-Mam, młodszego brata. Nazywa się Robert. Jaki jest hmm. Na pewno jest bardzo wkurzający, wścibski, leniwy, głupi jak but… ale jeżeli przychodzi co do czego to jest całkiem pomocny
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko-Trzymaj się tej drugiej strony swojej odpowiedzi. Jak przyjdzie co do czego to rodzeństwo może się niezwykle przydać
-Pewnie masz racje. Idziemy coś zjeść, prawdę mówiąc zgłodniałem
-Dobrze
Spojrzałem na telefon-Jowita
-Tak?
-Idź przodem ja musze coś jeszcze zrobić
-Dobrze, spotkamy się przy ognisk
Wziąłem mój telefon. Miałem trzy wiadomości od Weroniki. Tym razem tego nie zignorowałem, pierwsza wiadomość brzmiała „Rodrigo proszę cię nie zadawaj się z Erwinem i Jowitą” pozostałe dwie były powtórką pierwszej z małymi zmianami. Zadałem sobie pytanie z jakiego powodu mam się z nimi nie kolegować. Miło mi się z nimi spędzało czas nie widziałem w nich żadnego zagrożenia. Nie miałem podstaw by wierzyć Weronice. Powolnym krokiem ruszyłem w stronę ogniska gdzie przebywali wszyscy moi przyjaciele. Dotarłem już na miejsce. Jowita wraz z Erwinem siedziała przy stoliku z Mateuszem, Manuelom i Klaudią
-Cześć-przywitałem wszystkich przy stoliku, po czym usiadłem na krześle naprzeciwko Erwina. Z jego wzroku wydedukowałem, że znów ma te swoje „humorki”. Czekałem tylko by ktoś zadał mu pytania dlaczego jest nadąsany. Długo czekać nie musiałem, ponieważ Mateusz uległ ciekawości jako pierwszy
-Erwin dlaczego jesteś taki dziwny?.Dostałeś kosza
Widocznie Erwin chciał coś powiedzieć, ale Jowita zasłoniła mu ręką usta uniemożliwiając mu powiedzenie czego kol wiek. Chłopak rzucił jej mordercze spojrzenie
-Chyba musimy już iść
Erwin odsłonił sobie usta-Dlaczego? Jowito. Przecież jest tak przyjemnie wśród przyjaciół
-Chyba naprawdę musimy iść-Dziewczyna wstała, wzięła swojego brata pod rękę i zaczęła kierować się w stronę pensjonatu-Przepraszam, dziękuję za wszystko. Paa
Wszyscy popatrzeliśmy po sobie zdziwieni i trochę zdezorientowani. Szybko wróciliśmy do poprzedniej rozmowy. Czas mijał nie ubłaganie szybko .Zwiedzałem po kolei wszystkie stoiska, aż w końcu zatrzymałem się przy wróżce która właśnie odprawiła klienta
-Dobry wieczór
-Dobry wieczór Rodrgio. Nazywam się Maja, miło mi cię poznać
-Nawzajem-uśmiechnąłem się serdecznie do wróżki
-Zgaduję, że chcesz znać swoją przyszłość
-Owszem-odpowiedziałem nadal uśmiechnięty. Byłem tak entuzjastycznie nastawiony, ponieważ bardzo interesowałem się magią
Wróżka spojrzała w kryształową kule-Uważaj na kogoś kto za króla się uważa. Osoba ta niecne zamiary związane z tobą ma. Widzę również dziewczynę u twego boku. Wróżę ci wielkie rozczarowanie a potem miłość-Kobieta zamrugała kilka razy powiekami, spojrzała na mnie i uśmiechnęła się serdecznie-Więc inaczej mówiąc po zawiedzeniu czeka cię nagroda
-Już nie mogę się doczekać. Dziękuję i dowidzenia-rzekłem entuzjastycznie oddalając się od stoiska
-Dowidzenia-Wróżka pomachała ręką na pożegnanie
Byłem już przy drzwiach swojego pokoju, ale ich nie otworzyłem. Postanowiłem przejść się do Erwina i Jowity i zapytać czy wszystko w porządku. Byłem już prawie na miejscu, gdy na piętrze dostrzegłem idącą korytarzem, Kamile i Dorotę.
-Też mu się zachciało-Pożaliła się Dorota
-Co poradzić. Ma dziwne nawyki, ale bądź co bądź jest geniuszem
Minąłem dziewczyny które milcząc popatrzyły na mnie pełnym zdziwienia wzrokiem. Zapukałem do pokoju Erwina. Drzwi się otworzyły a przede mną stała Jowita
-Mogę wejść?
-Myślę, że tak. Erwin się już trochę uspokoił
Wszedłem do środka i mnie zatkało. Nigdy nie byłem w tym pokoju, widziałem tylko raz kiedy rozmawiałem z Erwinem
-Ale tu macie super
-Też mi się podoba. Erwin uwielbia mieć dużo miejsca
Dopiero teraz dostrzegłem klęczącego przy kanapie mojego przyjaciela z rękami złożonymi do modlitwy
-Co on robi?
-Modli się… Erwin od śmierci dziadków stał się bardzo wierzący
-Przepraszam to głupie pytanie mogłem się domyślić
-Nic nie szkodzi
Erwin z ze smutną minom wstał i spojrzał na mnie-Cześć Rodrigo co cię tu sprowadza?- uśmiechnął się lekko
-Chciałem cię przeprosić za Mateusza. Zawsze jest czasem wścibski
-Nie masz za co przepraszać. Naprawdę, ale skoro już tu jesteś to może się czegoś napijesz?
-Z chęcią
-To siadaj a ja za chwilę coś przyniosę- po tych słowach wskazał na krzesło. Po czym udał się w stronę drzwi .Nie otworzył ich ponieważ w tym samym czasie do pokoju weszły dwie widziane przeze mnie dziewczyny-O świetnie-powiedział wcale nie zdziwiony tą sytuacją i odebrał od zdezorientowanej Kamili karton soku- Rodrigo chcesz kiełbasę?
-Nie dziękuję
-I ja również-uśmiechnął się do dziewczyn a potem z impetem trzasnął drzwiami
Byłem trochę zdezorientowany, dlaczego te dwie dziewczyny przyniosły mu picie?. I do tego Jowita zaczęła nerwowo tupać nogą gdy zobaczyła to zajście. Erwin odwrócił się do nas uśmiechnięty i nalał mi soku do szklanki stojącej na stoliku przy krześle
-Erwin chyba musimy poważnie porozmawiać
Mój przyjaciel drgnął i spojrzał się nerwowym wzrokiem w kierunku swojej siostry-O czym?
-Sądzę, że wiesz o czym-Dziewczyna chwyciła go za ramie-Poczekasz tu Rodrigo, to zajmie tylko chwile
Skinąłem głową na potwierdzenie. Zaraz po tym moi przyjaciele znikli za drzwiami innego pokoju. Zacząłem rozglądać się po pokoju. Moją uwagę przykuły dwie rami ze zdjęciami. Podszedłem do komody i uniosłem oba zdjęcia. Ku mojemu zaskoczeniu na obydwu był Erwin. Pierwsze zdjęcie przedstawiało uśmiechniętego pogodnego chłopaka w białej koszuli. Drugie prawie niczym się nie różniło, to samo miejsce, ten sam ubiór. Tylko wyraz twarzy jakby przepełniony nienawiścią. Nie bardzo rozumiałem o co chodzi z tymi zdjęciami .Drzwi do pokoju obok otworzyły się. Do pomieszczenia weszła uśmiechnięta Jowita i teraz już w trochę gorszym humorze Erwin
-Już jesteśmy
Odłożyłem zdjęcia na miejsce i z powrotem usiadłem  na krześle. Prowadziłem z Jowitą bardzo aktywną dyskusję do momentu gdy ona sama zdała sobie sprawę, że jej brat jest wyjątkowo cichy
-Erwin nie masz nic do powiedzenia?
-Auć- odpowiedział krótko
-Auć?- powtórzyłem powstrzymując śmiech?- Dlaczego akurat auć?
-Jakbyś był jeszcze kilka minut temu w tamtym pokoju to byś się dowiedział
Teraz to całkiem zgłupiałem. Jowita kazała mi zignorować Erwina tłumacząc to tym, że znów ma zły humor. Siedziałem u nich jeszcze kwadrans. Właśnie miałem wychodzić. Gdy zatrzymała mnie Jowita
-Przepraszam za zachowanie Erwina. Nie wiem co go dzisiaj napadło  
-Rozumiem. Nie musisz przepraszać to nie twoja wina
Po moich słowach stało się coś co nie bardzo mogę zrozumie. Mianowicie pocałowaliśmy się, to było takie spontaniczne. Byłem kompletnie zdezorientowany, nie wiedziałem zacząłem ja czy ona, nie wiedziałem czy powinienem przestać, ale nie chciałem. Moje serce zabiło szybciej…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz