Gabriel patrzył na wróżkę ze zdziwieniem w oczach po czym wybuchł nieposkromionym śmiechem. Wszyscy zebrani na ognisku popatrzyli w
miejsce gdzie przebywała wróżka-Chyba sobie ze mnie żartujesz-chłopak otarł
palcem łzę
-Ależ skąd mówię to co zobaczyłam w kuli
-Widzisz tam same brednie-chłopak skrzyżował ręce na piersi
i przybrał niezadowoloną minę-Żegnam panią
-Żegnaj Gabrielu
Chłopak usiadł bliżej ogniska przy jednym z plastikowych
stolików-Też coś… Widzę koniec czegoś wielkiego. Ten rok będzie dla ciebie zły…
A pfff co to za brednie
Do szatyna podeszła rudowłosa dziewczyna-Erwin… to znaczy
Gabriel-Poprawiła się szybko
-Hmm?- Zapytał jakby od niechcenia
-Mówiłeś kiedyś, że chętnie byś stanął twarzą w twarz z
Rodrigiem, pamiętasz?
-Sugerujesz, że mam sklerozę i nie pamiętam
-Ależ skąd!- odpowiedziała szybko
Chłopak pociągnął dziewczynę za rękę tak, że patrzyli sobie
w oczy- Ehh… -westchnął smutno-Powiedz mi dlaczego widzę strach w twoich
oczach. Tylko mów prawdę. Jeżeli będziesz kłamała to nie ręczę za
siebie-Gabriel uśmiechnął się niewinnie
-I ty się jeszcze pytasz. Cały czas jak jestem przy tobie
pokazujesz co potrafisz. Proszę nie obraź się, ale jesteś psychopatą
Chłopak zrobił nie zadowoloną minę a potem uśmiechnął się, puścił
rękę dziewczyn i popatrzył gdzieś w dal- Rozumiem, co do Rodriga to prędzej czy
później się spotkamy. Jestem tego stuprocentowo pewien
Kamila uśmiechnęła się lekko-Przynieś ci coś?
-Sok-odpowiedział krótko, jakby automatycznie
Dziewczyna powoli odeszła od stolika kierując się w stronę
baru
-W-W-W- chłopak ponownie zrobił niezadowoloną minę która
potem zmieniła się na zamyśloną- Weronika-wyszeptał- Ta dziewczyna zdaje się mi
przeszkadzać .Zwłaszcza, że zna prawdę… Pożyjemy zobaczymy, dopóki nie zrobi jakiś
radykalnych kroków jest dla mnie nijakim zagrożeniem… Koniec czegoś wielkiego
też wymyśliła to równie dobrze jakby powiedziała, że w tym roku zachoruję
Chłopak rozejrzał się dookoła siebie poszukując wzrokiem
swojej siostry. Gdy w końcu ją znalazł zmarszczył brwi i nie wierzył temu co
widzi-To jest chyba jakiś żart… Nie, to jest komedia-uśmiechnął się
szyderczo i pokręcił głową
***
Siedziałem na polanie niedaleko ogniska. Obok mnie leżała
Jowita wpatrują się w gwieździste nocne
niebo
-Lubisz patrzeć w gwiazdy -zapytała nagle
Położyłem się obok niej-Kiedyś jak byłem mały to lubiłem.
Teraz gdy jestem już prawie dorosły nie mam na to czasu
-Rozumiem. Erwin myśli tak samo, kiedyś razem z dziadkami co
wieczór oglądaliśmy gwiazdy Opowiadali nam wtedy przeróżne historie –Dziewczyna
zapatrzyła się w przestrzeń wspomnieniami wracając w tamte wesołe chwile, po
chwili jej oczy zdawały się robić szklane-Tęsknie za tamtymi czasami-westchnęła
-Dużo jest osób które chciałby się cofnąć w czasie… Szkoda
tylko, że to niemożliwe
-Rodrigo… Opowiesz mi coś o sobie?
-A co chciałabyś wiedzieć?
-Masz rodzeństwo, a jeżeli tak to jakie ono jest?
-Mam, młodszego brata. Nazywa się Robert. Jaki jest hmm. Na
pewno jest bardzo wkurzający, wścibski, leniwy, głupi jak but… ale jeżeli
przychodzi co do czego to jest całkiem pomocny
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko-Trzymaj się tej drugiej
strony swojej odpowiedzi. Jak przyjdzie co do czego to rodzeństwo może się
niezwykle przydać
-Pewnie masz racje. Idziemy coś zjeść, prawdę mówiąc
zgłodniałem
-Dobrze
Spojrzałem na telefon-Jowita
-Tak?
-Idź przodem ja musze coś jeszcze zrobić
-Dobrze, spotkamy się przy ognisk
Wziąłem mój telefon. Miałem trzy wiadomości od Weroniki. Tym
razem tego nie zignorowałem, pierwsza wiadomość brzmiała „Rodrigo proszę cię
nie zadawaj się z Erwinem i Jowitą” pozostałe dwie były powtórką pierwszej z
małymi zmianami. Zadałem sobie pytanie z jakiego powodu mam się z nimi nie
kolegować. Miło mi się z nimi spędzało czas nie widziałem w nich żadnego
zagrożenia. Nie miałem podstaw by wierzyć Weronice. Powolnym krokiem ruszyłem w
stronę ogniska gdzie przebywali wszyscy moi przyjaciele. Dotarłem już na
miejsce. Jowita wraz z Erwinem siedziała przy stoliku z Mateuszem, Manuelom i
Klaudią
-Cześć-przywitałem wszystkich przy stoliku, po czym usiadłem
na krześle naprzeciwko Erwina. Z jego wzroku wydedukowałem, że znów ma te swoje
„humorki”. Czekałem tylko by ktoś zadał mu pytania dlaczego jest nadąsany. Długo
czekać nie musiałem, ponieważ Mateusz uległ ciekawości jako pierwszy
-Erwin dlaczego jesteś taki dziwny?.Dostałeś kosza
Widocznie Erwin chciał coś powiedzieć, ale Jowita zasłoniła
mu ręką usta uniemożliwiając mu powiedzenie czego kol wiek. Chłopak rzucił jej
mordercze spojrzenie
-Chyba musimy już iść
Erwin odsłonił sobie usta-Dlaczego? Jowito. Przecież jest
tak przyjemnie wśród przyjaciół
-Chyba naprawdę musimy iść-Dziewczyna wstała, wzięła swojego
brata pod rękę i zaczęła kierować się w stronę pensjonatu-Przepraszam, dziękuję
za wszystko. Paa
Wszyscy popatrzeliśmy po sobie zdziwieni i trochę
zdezorientowani. Szybko wróciliśmy do poprzedniej rozmowy. Czas mijał nie
ubłaganie szybko .Zwiedzałem po kolei wszystkie stoiska, aż w końcu zatrzymałem
się przy wróżce która właśnie odprawiła klienta
-Dobry wieczór
-Dobry wieczór Rodrgio. Nazywam się Maja, miło mi cię poznać
-Nawzajem-uśmiechnąłem się serdecznie do wróżki
-Zgaduję, że chcesz znać swoją przyszłość
-Owszem-odpowiedziałem nadal uśmiechnięty. Byłem tak
entuzjastycznie nastawiony, ponieważ bardzo interesowałem się magią
Wróżka spojrzała w kryształową kule-Uważaj na kogoś kto za
króla się uważa. Osoba ta niecne zamiary związane z tobą ma. Widzę również
dziewczynę u twego boku. Wróżę ci wielkie rozczarowanie a potem miłość-Kobieta
zamrugała kilka razy powiekami, spojrzała na mnie i uśmiechnęła się
serdecznie-Więc inaczej mówiąc po zawiedzeniu czeka cię nagroda
-Już nie mogę się doczekać. Dziękuję i dowidzenia-rzekłem
entuzjastycznie oddalając się od stoiska
-Dowidzenia-Wróżka pomachała ręką na pożegnanie
Byłem już przy drzwiach swojego pokoju, ale ich nie
otworzyłem. Postanowiłem przejść się do Erwina i Jowity i zapytać czy wszystko
w porządku. Byłem już prawie na miejscu, gdy na piętrze dostrzegłem idącą korytarzem,
Kamile i Dorotę.
-Też mu się zachciało-Pożaliła się Dorota
-Co poradzić. Ma dziwne nawyki, ale bądź co bądź jest
geniuszem
Minąłem dziewczyny które milcząc popatrzyły na mnie pełnym
zdziwienia wzrokiem. Zapukałem do pokoju Erwina. Drzwi się otworzyły a przede
mną stała Jowita
-Mogę wejść?
-Myślę, że tak. Erwin się już trochę uspokoił
Wszedłem do środka i mnie zatkało. Nigdy nie byłem w tym
pokoju, widziałem tylko raz kiedy rozmawiałem z Erwinem
-Ale tu macie super
-Też mi się podoba. Erwin uwielbia mieć dużo miejsca
Dopiero teraz dostrzegłem klęczącego przy kanapie mojego
przyjaciela z rękami złożonymi do modlitwy
-Co on robi?
-Modli się… Erwin od śmierci dziadków stał się bardzo
wierzący
-Przepraszam to głupie pytanie mogłem się domyślić
-Nic nie szkodzi
Erwin z ze smutną minom wstał i spojrzał na mnie-Cześć
Rodrigo co cię tu sprowadza?- uśmiechnął się lekko
-Chciałem cię przeprosić za Mateusza. Zawsze jest czasem wścibski
-Nie masz za co przepraszać. Naprawdę, ale skoro już tu
jesteś to może się czegoś napijesz?
-Z chęcią
-To siadaj a ja za chwilę coś przyniosę- po tych słowach
wskazał na krzesło. Po czym udał się w stronę drzwi .Nie otworzył ich ponieważ
w tym samym czasie do pokoju weszły dwie widziane przeze mnie dziewczyny-O
świetnie-powiedział wcale nie zdziwiony tą sytuacją i odebrał od
zdezorientowanej Kamili karton soku- Rodrigo chcesz kiełbasę?
-Nie dziękuję
-I ja również-uśmiechnął się do dziewczyn a potem z impetem
trzasnął drzwiami
Byłem trochę zdezorientowany, dlaczego te dwie dziewczyny
przyniosły mu picie?. I do tego Jowita zaczęła nerwowo tupać nogą gdy zobaczyła
to zajście. Erwin odwrócił się do nas uśmiechnięty i nalał mi soku do szklanki
stojącej na stoliku przy krześle
-Erwin chyba musimy poważnie porozmawiać
Mój przyjaciel drgnął i spojrzał się nerwowym wzrokiem w
kierunku swojej siostry-O czym?
-Sądzę, że wiesz o czym-Dziewczyna chwyciła go za
ramie-Poczekasz tu Rodrigo, to zajmie tylko chwile
Skinąłem głową na potwierdzenie. Zaraz po tym moi
przyjaciele znikli za drzwiami innego pokoju. Zacząłem rozglądać się po pokoju.
Moją uwagę przykuły dwie rami ze zdjęciami. Podszedłem do komody i uniosłem oba
zdjęcia. Ku mojemu zaskoczeniu na obydwu był Erwin. Pierwsze zdjęcie
przedstawiało uśmiechniętego pogodnego chłopaka w białej koszuli. Drugie prawie
niczym się nie różniło, to samo miejsce, ten sam ubiór. Tylko wyraz twarzy
jakby przepełniony nienawiścią. Nie bardzo rozumiałem o co chodzi z tymi
zdjęciami .Drzwi do pokoju obok otworzyły się. Do pomieszczenia weszła
uśmiechnięta Jowita i teraz już w trochę gorszym humorze Erwin
-Już jesteśmy
Odłożyłem zdjęcia na miejsce i z powrotem usiadłem na krześle. Prowadziłem z Jowitą bardzo aktywną
dyskusję do momentu gdy ona sama zdała sobie sprawę, że jej brat jest wyjątkowo
cichy
-Erwin nie masz nic do powiedzenia?
-Auć- odpowiedział krótko
-Auć?- powtórzyłem powstrzymując śmiech?- Dlaczego akurat
auć?
-Jakbyś był jeszcze kilka minut temu w tamtym pokoju to byś
się dowiedział
Teraz to całkiem zgłupiałem. Jowita kazała mi zignorować
Erwina tłumacząc to tym, że znów ma zły humor. Siedziałem u nich jeszcze
kwadrans. Właśnie miałem wychodzić. Gdy zatrzymała mnie Jowita
-Przepraszam za zachowanie Erwina. Nie wiem co go dzisiaj
napadło
-Rozumiem. Nie musisz przepraszać to nie twoja wina
Po moich słowach stało się coś co nie bardzo mogę zrozumie. Mianowicie
pocałowaliśmy się, to było takie spontaniczne. Byłem kompletnie zdezorientowany,
nie wiedziałem zacząłem ja czy ona, nie wiedziałem czy powinienem przestać, ale
nie chciałem. Moje serce zabiło szybciej…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz