Dzieje Rodriga-XIX- Skłócone rodzeństwo
Drzwi od pokoju zamknęły się. Blond włosa dziewczyna z powrotem usiadła na kanapie zakładając nogę na nogę i krzyżując ręce na piersi. Dziewczyna patrzyła na twarz swojego brata na której malowało się zaskoczenie. Chłopak ocknął się, uniósł palec i otworzył usta jakby coś chciał powiedzieć, ale w ostatniej chwili zrezygnował. Siedzieli tak w milczeniu dobre dziesięć minut patrząc sobie w oczy-Chyba poszłaś o jeden most za daleko-stwierdził w końcu Gabriel
-Dlaczego tak myślisz?- zapytała się dziewczyna obdarowując brata ciekawskim spojrzeniem
-Nigdy nie bawiłaś się uczuciami, a tu proszę. No brawo, brawo nie spodziewałem się takiego rozwinięcia tej sytuacji. Wyobraź sobie co9 ten chłopak o tobie pomyślał
-Ale ja się w nim zakochałam
-Proszę?- Powiedział zdziwiony
-To co słyszałeś… Jestem w nim zakochana
-No chyba sobie ze mnie żartujesz siostro
-Nie jestem twoją siostrą i wcale nie żartuje, uświadomiłam to sobie kilka dni temu
-Nie możesz tego kontynuować-powiedział stanowczo
-Niby czemu. Każdego chłopaka jakiego miałam zniszczyłeś emocjonalnie!- wykrzyczała z wyrzutem-Dlaczego nie pozwalasz mi być szczęśliwą. Myślisz, że tylko ty masz prawo do szczęścia?
Chłopak chciał już coś powiedzieć, ale jego siostra przerwała mu-Gabriel to koniec nie będę kontynuowała z tobą tej farsy… Odchodzę
Trzask drzwi… W pokoju został szatynowo włosy chłopak z wyszczerzonymi oczyma i malującym się na twarzy zdziwieniem. Trwał bez ruchu kilka chwil po czym osunął się na ziemie spuszczając głowę-Chce cię tylko chronić- powiedział cicho-Chronić- Wykrzyczał ostatnie słowo. Wstał z podłogi i wybiegł z pokoju. Kierując się po schodach na dół, znalazł się w salonie. Ludzie patrzyli na niego jak na dziwaka .Chłopak nerwowo rozglądał się po pomieszczeniu, ale nie było tu osoby której szukał. Wybiegł z pensjonatu, wzrokiem nadal szukając blond dziewczyny. Biegiem udał się do altanki mając nadzieje, że w końcu tam wreszcie znajdzie swoją siostrę .Pomylił się, altanka była zupełnie pusta. Chłopak usiał na ławce i ponownie spuszczając głowę. Dziwił się dlaczego Jowita nie rozumie, że On chciał ją tylko chronić przed nimi, przed bólem wynikającym z rozstania. Gabriel chronił ją odkąd zyskał własną świadomość . Jego celem zawsze było to by ochronić swoją siostrę. Osobę która kochała go nie ważne czy był Erwinem czy Gabrielem. Jowita zawsze była przy nich, a teraz jej niema. Odeszła od nich pozostawiając ich samych sobie. Jedyna osoba której ufali bezgranicznie odeszła. Źle zrozumiała intencje. Chłopak przyłożył rękę do czoła i odchylił głowę wpatrując się w niebo. Z oddali było można słyszeć głosy ludzi bawiących się przy ognisku. Czyżby wróżka miała racje? To jest ten wielki koniec? Z którego Gabriel jeszcze kilka godzin temu sobie drwił. Chłopak pierwszy raz nie wiedział jaki wykonać ruch. Bez swojej królowej nie mógł myśleć logicznie… Chyba przegrał
***
Nie wiem co się do końca stało. Pocałowała mnie Jowita, ale dlaczego?.Ten pocałunek był spontaniczny. Ciągle nasuwa się pytanie dlaczego ona to zrobiła. Dała się ponieść emocjom, a może chciała zrobić na złość bratu. Co kol wiek by to nie było, trzeba to wyjaśnić. Nie mogę trwać w niepewności. Muszę wiedzieć co ona do mnie czuje. Miłość?, a może zrobiła ze mnie zabaweczkę?. Muszę przestać nad tym myśleć, musze pomyśleć nad czymś o wiele przyjemniejszym niż zadręczanie się problemami natury sercowej. Usłyszałem pukanie do drzwi. Ku mojemu zdziwieniu przede mną stała Weronika z walizką .
-Mój tata już przyjechał wiec przyszłam się pożegnać-powiedziała skruszona
-Masz jeszcze czelność pokazywać mi się na oczy po tym jak mnie wystawiłaś. Czekałem na ciebie na pomoście w czasie kiedy ty obściskiwałaś się z Marcinek
-Przepraszam, wiem, że źle zrobiła znów mu ufając. Przyszłam także cię ostrzec przed Erwinem i Jowitą
-A dlaczego miałbym na nich uważać?. W przeciwieństwie do ciebie oni mnie nie zdradzili
-Skoro jesteś taki pewny siebie to zapytaj się Jowity o Gabriela. Wtedy powinieneś się przekonać
Weronika odwróciła się na pięcie. Znikła za zakrętem a ja zamknąłem drzwi od mojego pokoju. Dostałem nowe zmartwienie. Chłopak o imieniu Gabriel. Pierwsze co mi przeszło przez myśl to, to, że Jowita jest z nim w związku, ale potem pomyślałem , że ta dziewczyna taka nie jest. Na pewno nie grałaby na dwa fronty. Nie pozostaje mi nic innego jak ją spytać, ale to już jutro dziś jestem już taki zmęczony. Promienie słońca usiłujące wedrzeć się do mojego pokoju przez zasłonięte zasłony informowały mnie, że nadszedł kolejny dzień. Po standardowych czynnościach już byłem gotowy do śniadania. Zszedłem po schodach na parter gdzie spotkałem Klaudie, Damiana i Mateusza. Sebastian wyjechał razem z Weroniką. Nawet się nie pożegnał… no cóż pewnie miał swoje powody. Siedzieliśmy przy stoliku. Jak na złość nie było ani Jowity, Anie Erwina. Jedząc śniadanie co chwile patrzyłem na wejście patrząc czy aby nie przyszła Jowita. Moje patrzenie w pewnym sensie się opłaciło, ponieważ dostrzegłem Erwina, który właśnie przechodził przez drzwi. Wstałem od stołu i raźnym krokiem ruszyłem w stronę mojego przyjaciela. Muszę przyznać, że nie wyglądał najlepiej, zgłasza przez te podkrążone oczy. Jakby w nocy w ogóle oka nie zmrużył
-Co się tak gapisz?- odpowiedział chłodno
Zdezorientowałem się. Nie wierzyłem, że ten radosny chłopak może powiedzieć coś tak zimnego -J- J a chciałem się tylko zapytać czy wiesz gdzie jest Jowita
-Chłopak zamknął oczy-Nie wiem-odpowiedział krótko i automatycznie. Prawie jak robot
-A dlaczego tak wyglądasz?
-Jesteś naprawdę bardzo ciekawski. To strasznie wkurzające. Jak Ona mogła się w tobie zakochać-Powiedział z odrazą w głosie
-Zakochać się?- powtórzyłem- mógłbyś bardziej sprecyzować?
-Ehh… I tak nic już nie wskóram. Skoro chcesz wiedzieć to moja siostra chwile po tym pocałunku powiedziała mi, że jest w tobie zakochana. Potem nakazałem jej skończyć. Ona się oburzyła wytknęła mi moją winę i powiedziała, że odchodzi. Od tamtej pory jej nie widziałem. Czy taka odpowiedź jest dla ciebie i twojej ciekawości zaspokajająca?
Widziałem przed sobą Erwina, ale czułem jakby mówił do mnie zupełnie inny człowiek, ale dlaczego miałem takie dziwne odczucie?
-Znowu się tak dziwnie na mnie patrzysz
-Przepraszam, ale zastanawiam się dlaczego się tak dziwnie zachowujesz. Zupełnie nie jak Erwin, tylko jak jakiś zupełnie inny koleś. Rozumiem to mogą być tylko moje wymysły, a twoje zachowanie może być spowodowane odejściem Jowity…
-Nie mylisz się
-Co?
-Nie jestem Erwin. Nazywam się Gabriel
-Nie wiedziałem, że Erwin ma bliźniaka
-Bo niema, ale ma za to rozdwojenie jaźni
-Czyli to oznacza, że jesteś tak jakby jego druga połową
-Tak można to chyba ująć. Jeszcze chcesz coś wiedzieć?
-Tylko tyle. Czy mieszałeś się w moje zerwanie z Weroniką
-Byłem w tym po łokcie, a to dlatego, że ja wymyśliłem ten cały spisek. Kamila poprosiła mnie bym pomógł jej w zemście na tobie. Nudziło mi się więc przystałem na jej propozycję. Miałem przednią zabawę wymyślając strategie upadku waszego związku i uniemożliwienia wam ponownego zejścia się…
Ręka sama zacisnęła mi się w pięść, a potem sama poleciała w kierunku twarzy Gabriela. Chłopak upadł na ziemie trzymając się za bolące miejsce na twarzy. Cała stołówka zwróciła wzrok w naszą stronę. Przepełniała mnie złość, miałem ochotę zabić go i pewnie zrobiłbym to gdyby nie fakt, że do pomieszczenia wbiegła Manuela trzymając za rękę Jowitę. Oboje z Erwinem… nie, Gabrielem spojrzeliśmy w stronę dziewczyn
-To koniec Gabriel-powiedziała spokojnym tonem dziewczyna- Zadzwoniłam do taty, już wysłał kogoś by cię stąd zabrał. Zawiodłeś moje i jego zaufanie
-Naprawdę to zrobiłaś?- Zapytał chłopak podnoszący się z podłogi
Dziewczyna skinęła głową- Rodrigo jak już pewnie wiem zakochałam się w tobie, ale z bólem serca musze stwierdzić ,że musze trwać mimo wszystko przy moim bracie. A nie przy Gabrielu
Chłopak z powrotem usiadł na podłodze spuszczając głowę-To jest klasyczny szach-mat- zaśmiał się cicho
-Rodrigo czy mogła bym cię prosić o to abyśmy poszli na ostatni spacer zanim przyjadą po nas
-Chodźmy- wziąłem ją pod rękę i powolnym krokiem wyszliśmy z pomieszczenia. Zdawałem sobie sprawę, że teraz widzę ją najprawdopodobniej po raz ostatni. Już nigdy jej nie zobaczę. Ten spacer będzie naprawdę będzie naszym ostatnim. Cieszyłem się, że znów mogę spędzić czas z Jowitą ,która okazała się być chyba moją prawdziwą miłością. Lecz w głębi serca moje serce przepełniał żal z powodu uciekającego nam czasu. Dochodzę do wniosku, że prawdziwa miłość jest przeważnie tą nieszczęśliwą. Na chodziliśmy tak długo aż na niebie pojawiły się gwiazdy Leżeliśmy na polanie obserwując gwiazdy. Łzy same napływały nam do oczu. Z ów wzgórza widzieliśmy podjeżdżający samochód. Samochód który miał ją ode mnie zabrać. Znajomość na odległość nie wchodziła w grę. Ani ja, Ani ona nie wierzyliśmy w związek na odległość. Poza tym ojciec nie pozwolił by jej chodzić z kimś takiego pokroju jak ja. Gwiazdy tej nocy były naprawę piękne, a mimo to pięknością nie dorównywały dziewczynie stojącej obok mnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz